Dzisiejszy post będzie nieco nietypowy, trochę podsumowujący, odrobinę samochwalny.
Jak być może część z Was spostrzegła, ostatnio wprowadziłem kilka drobnych modyfikacji na blogu. Tu coś dopisałem, tam coś poprawiłem, w końcu w prawie wszystkich postach wprowadziłem zmianę, dzięki której - po kliknięciu w etykietę - nie wyświetlają się całe, a jedynie ich mała część. To w moim odczuciu poprawiło przejrzystość całokształtu.
Zaszły też usprawnienia w nawigacji - post mapa bloga, będzie pomocą dla nowych czytelników w odnalezieniu się w tym wszystkim. Przynajmniej taką mam nadzieję. Jeżeli macie w tym temacie (a także dowolnym innym) jakieś uwagi, dajcie koniecznie znać w komentarzu. Każda sugestia jest mile widziana. ;)
Na pewno nie uszło też Waszej uwadze, że na blogu pojawiły się obrazki. Można by powiedzieć "w końcu!". Prawda jest taka, że do tej pory - na zdrowy rozsądek nie wiem czemu - wzbraniałem się przed umieszczaniem grafik.
Raz, że prawa autorskie, licencje i tak dalej - ten problem w minimalnym stopniu udało się obejść dzięki takim portalom jak unsplash, czy pixabay. W minimalnym dlatego, bo grafiki tam się znajdujące to przeważnie zdjęcia, a te średnio nadają się do klimatów fantasy. Wypadałoby jednak, żeby obrazek w poście w jakimś stopniu nawiązywał do tej całej magii, o której tam piszę. Jestem jednak dobrej myśli, a w ostateczności - na ile pozwoli budżet - może czasem pokuszę się o jakąś licencjonowaną grafikę, gdy nie znajdę niczego sensownego za free. Czas pokaże. Abstrahując już oczywiście od tego, że zdjęcia na tych serwisach są naprawdę interesujące. :)
Po drugie, cały czas wychodziłem z założenia, że to przecież blog literacki i skoro piszę książkę, czy opowiadania, to nie potrzeba w tym obrazków. Ano właśnie potrzeba. Gdzie nie czytam, z jaką opinią bym się nie zapoznawał, zawsze jest to samo - grafika to podstawa w mediach społecznościowych i w ogóle, w sieci. Niby rzecz oczywista, a jednak - chyba z jakiejś przekorności - odrzucałem ją do tej pory. Ale koniec z tym nonkonformizmem blogowym, od teraz będą grafiki.
Było podsumowanie ostatnich zmian, wiec teraz trochę tego zapowiedzianego samochwalstwa. ;)
Ci z Was, którzy czytali rozdział 6/5 Fantasmagorii na pewno zauważyli obrazek, jaki mu towarzyszył - medalion z labradorytem. Konotacje fabularne tej grafiki z treścią powieści są na pewno znane czytelnikom, nowym zaś proponowałbym przeczytanie również wcześniejszych fragmentów rozdziałów. Dzisiaj bardziej interesuje mnie warstwa wizualna samego obrazka.
Daleko mu do ideału, tak naprawdę to jest raczej prostą grafiką ze skazami, które najlepiej widać na dużym zbliżeniu. Mimo to patrząc na niego, czuję coś na kształt dumy połączonej z konsternacją. Ale do rzeczy.
Pierwotną grafikę znalazłem na stronie unsplash, wpisując w ichniej wyszukiwarce bodajże "medalion". Nie mam pewności, czy ten kamień w złotej oprawie, to faktycznie labradoryt, ale na moje amatorskie oko wygląda co najmniej podobnie. Jeżeli jestem w błędzie, przepraszam wszystkich mineralogów, czy gemmologów. :) W każdym razie zdjęcie, jakie znalazłem było... No było. Tyle mogę o nim powiedzieć. Coś w nim mi się spodobało, ale od razu wiedziałem, że w tej formie nie puszczę go na bloga. Nie żeby było nie ładne - po prostu mi nie pasowało.
Tak się składa, że kilka lat temu miałem krótką przygodę z programem graficznym gimp, wtedy chyba jeszcze w wersji 2.0. Grafik ze mnie żaden, rysuję jak kura pazurem. Taka ślepa. Z porażeniem nerwowym obu łapek... Odręcznie piszę podobnie, kto widział, ten wie. Na szczęście gimp, jak na program do obróbki graficznej przystało, ma trochę opcji, z którymi po kilku próbach zaznajomi się - z takim, czy innym skutkiem - raczej każdy. Przystąpiłem więc do "pracy" nad znalezionym zdjęciem. I powiem szczerze, że jak na coś, w czym całkowicie wymieniłem tło (przed nałożeniem kilku efektów, było całkowicie czarne) to wyszło całkiem, całkiem.
Żeby nie być gołosłownym, poniżej zamieszczam obrazki "przed"...:
... oraz "po":
Najbardziej podoba mi się połysk, który nagle to wszystko zyskało.
No, ale starczy tego samozachwytu, bo już wspomniana konsternacja bierze górę. ;)
A Wy jesteście zwolennikami grafik na blogach jak ten? Lub może macie inne spostrzeżenia w tym, albo podobnym temacie? Dajcie znać w komentarzach. ;)
Do przeczytania!
Grafika źródłowa pobrana z serwisu unsplash.com, wykonana przez użytkownika Michael Kelly
Grafika źródłowa pobrana z serwisu unsplash.com, wykonana przez użytkownika Michael Kelly
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz