Chwytający za serce krzyk dobył
się z ust nieprzytomnej księżniczki. W jej głosie było coś
nienaturalnego i tak nieprzyjemnego dla ucha, że większość z
obecnych w sali odruchowo usiłowała zasłonić uszy. Magia, której
wobec księżniczki użyła istota będąca niegdyś salmarnem,
wezbrała gwałtownie na sile, unosząc ciało Pygraeli nieco do góry
i otulając ją mgiełką bezbarwnej mocy salmarna.
To co stało się później nie
było niczym nietypowym, lecz i tak zaskoczyło Ymgraela,
zmierzającego do księżniczki. Gdy tylko dostrzeżono co dzieje się
z dziewczyną, wśród zgromadzonych – do tej pory jedynie
przekrzykujących się, lecz pomimo zaniepokojenia zajmujących
dotychczasowe miejsca – zapadła jednomyślna panika. Oprócz
Ymgraela, Mistrza Kahyssa i Nerany, nikt z obecnych w sali tronowej
nie był powiązany z magią. Nikt z nich nie mógł wiedzieć, że
jedyną zagrożoną osobą jest w tym momencie Pygraela, dla której
incydent ten mógł być ostatnim w jej życiu. Niemal wszyscy za to
zapobiegawczo uznali, że lepiej czym prędzej oddalić się, w
popłochu wpadając na siebie nawzajem i tratując w drodze do
wyjścia. Nieliczni, jak członkowie rodu panującego, czy Acciante,
oskarżeni o zamach na życie księżniczki, a także straż pałacowa
próbująca opanować cały ten chaos, skupiali swoją uwagę przeważnie na
tym, co działo się z Pygraelą.
Idąc w kierunku otoczonej
magiczną mgłą kuzynki, Ymgrael ściągnął brwi, wyczuwając
zmianę wewnątrz własnego umysłu. Odpowiadający za wszystko
salmarn, którego akolita nazywał imieniem Fons, musiał zdjąć
mentalną pieczęć. Cicha klątwa wymknęła się z ust mężczyzny,
gdyż oznaczać to mogło tylko definitywne zerwanie kruchego paktu
między nim i istotą. Teraz nie mógł już spodziewać się
pokojowego rozwiązania sprawy. Zdjęcie pieczęci z umysłu akolity
uniemożliwiało mu magiczny kontakt z Fonsem i nie pozwalało na
wyczuwanie jego rdzenia. Ymgrael od razu zdał sobie sprawę, że
odnalezienie tego materialnego łącznika duchowej istoty, jaką był
dawny salmarn, ze światem fizycznym, stanie się od teraz o wiele
trudniejsze.
Ymgrael szybkim krokiem wkroczył
na stopnie, prowadzące do bezpośredniego otoczenia tronu, obok
którego znajdowała się jego kuzynka. Kątem oka zauważył, że
trzech strażników wyprowadza z pomieszczania Księżną, usiłując
tym samym zabezpieczyć jej bezpieczeństwo. Gdy akolita odwrócił
głowę, szukając wzrokiem Kahyssa i Nerany, poczuł nagłe
uderzenie w prawy bark. Stopa osunęła się na schodku, ciężar
ciała przeważył. Ymgrael runął do tyłu, upadając na posadzkę
nim zdążył zareagować.
– Przepraszam... - bąknął
blondyn, który na niego wpadł, nawet nie patrząc w jego stronę,
lecz idąc dalej, ku wyjściu z sali tronowej.
Ymgrael tylko krótko spojrzał
za tym mężczyzną, odzianym w zdobiony ubiór służby pałacowej.
Sługa musiał lękać się, podobnie jak inni. Choć bardzo dobrze
opłacany, za nic musiał mieć kurtuazje i swoje obowiązki, gdy
czuł osobiste zagrożenie. Nim Ymgrael zdążył się podnieść
obok pojawił się Kahyss, podając mu dłoń. Akolita stanął na
nogach korzystając z tej pomocy, patrząc w pełne powagi oczy mentora.
– Nie chciała, żebym wchodził
do jej umysłu, ale to jedyna szansa by ją uratować! - Kahyss
przekrzyczał panujący dookoła hałas, wyciągając otwartą dłoń
w stronę Ymgraela. - Zróbmy to razem!
Ymgrael bez słowa uścisnął
dłoń Kahyssa w tej samej chwili, gdy obok nich przeszła rozeźlona
Nerana, najwyraźniej chwilę wcześniej porwana przez tłum kawałek
w stronę wyjścia.
– Ona tam umiera, a wy się
obściskujecie?! - rzuciła im ze złością, nawet nie zwalniając.
Ymgrael i Kahyss ruszyli jej
śladem, już po kilku sekundach znajdując się obok lewitującej
około metr nad ziemią Pygraeli, z której ust dobywał się
nienaturalny, ciągły krzyk o drżącej, wciąż modulowanej barwie.
Brzmiało to tak, jakby nie potrzebowała nowych dawek powietrza
wydobywającego się z płuc, które zagrałoby na nadwyrężanych
strunach głosowych. W rzeczywistości to wypływająca z niej magia
Fonsa doprowadziła do tej nieustannej, jednoosobowej kakofonii.
Ymgrael czuł niemal fizyczny
ból, patrząc na Pygraelę w takim stanie. Jej skóra była perłowo
biała, choć odcień ten mógł być nieco zakłamany przez
okalającą ją, bezbarwną co prawda, ale w delikatnym stopniu
wpływającą na kolory, mgłę. Posiniałych ust i spazmatycznie
zaciskanych dłoni nie mógł jednak sfałszować żaden obłok,
wskakując jasno, jak źle jest z księżniczką.
– Niech nikt nam nie przeszkadza,
pod żadnym pozorem! - krzyknął Kahyss do tych kilkunastu osób,
głównie Jaaranohów, Acciante i strażników pałacowych, które
zgromadziły się dookoła w bezpiecznej ich zdaniem odległości.
Nie czekając na dwoje
pozostałych Fantasmagoryków, Ymgrael dotknął ciała Pygraeli,
uwalniając magię, jaką przygotował chwilę wcześniej. Poczuł,
jak jego świadomość zanurza się w jej umyśle, a tuż za nią
podążały identyczne do jego emanacje Nerany i Kahyssa.
Wyczuł ból i przerażenie
Pygraeli.
Wyczuł także gniew i potęgę
Fonsa.
Wyczuł własny strach.
[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz