2017-11-03

Rozdział 5 / 1 oraz dodatkowa inf. o konkursie

– Na dzisiaj to będzie wszystko, księżniczko – Hamal Kahyss rzekł z zamyśloną miną.
– Czuję się lepiej, Mistrzu... - zaczęła Pygraela, ukradkiem rzucając spojrzenie na rozcierającego swoje skronie Ymgraela.
– Tak... - Kahyss pokiwał głową, ściągając brwi. - Od wczorajszej sesji zaszła wyraźna poprawa. Wygląda to trochę tak, jakby klątwa słabła.
– To możliwe? Tak po prostu? - zdziwiła się Nerana.
Mistrz Kolektywu Fantasmagoryków odszedł kilka kroków od łoża księżniczki. Zatrzymał się, odwrócony plecami do wszystkich.
– W teorii? Zdarzają się takie przypadki, ale ta klątwa była wczoraj tak potężna. Nie wiem, Nerano. Musimy obserwować jak rozwinie się sytuacja, zbierać informacje i spróbować usunąć problem, gdy poznamy już sposób. To może być tylko chwilowa poprawa, choć i takie są korzystne dla samopoczucia księżniczki.
– Zeszłej nocy spałam prawie normalnie. Miałam koszmary, ale inne, nie budziłam się co chwilę – wtrąciła Pygraela, układając się wygodniej na łożu.
Wciąż była słaba, ale widać było, że odrobina względnie normalnego snu przywróciła jej dużo sił. Twarz nadal miała niezdrową barwę, a oczy otaczały sińce niewyspania, widać jednak było już cień dawnej, żywiołowej Pygraeli, jaką Ymgrael znał od lat, a Nerana z Kahyssem mieli możliwość poznać wewnątrz umysłu dziewczyny.
– Cieszę się, księżniczko. Doradzałbym uchwycenie się tej chwili i korzystanie z możliwości choć niewielkiego wypoczęcia. Być może nasze wczorajsze działania coś zmieniły. Niestety, sny są dużo bardziej skomplikowanym zjawiskiem, a władza Fantasmagoryków nad nimi mniejsza niż byśmy chcieli. Odpoczywaj i nabieraj sił, szlachetna Pygraelo. Jutro ponowimy sesję – Kahyss uśmiechnął się lekko do swej pacjentki.
– Dziękuję, Mistrzu. Tak zrobię.
Ymgrael przysłuchiwał się tej rozmowie, choć myślami błądził gdzie indziej. On jeden wiedział co tak naprawdę się stało. Pygraela mogła podejrzewać, że to jemu zawdzięcza poprawę swego stanu, lecz i ona się myliła. Prawda była zupełnie inna. Ymgrael jedynie zawarł kruche porozumienie z rzeczywistym źródłem problemów kuzynki. A tym nie była żadna, nawet najbardziej zmyślna klątwa, lecz istota, o której istnieniu prawdopodobnie nikt w Kolektywie nie miał do tej pory pojęcia.
Chwilę później Ymgrael szedł już do swojej komnaty. Przemierzając zdobione, pałacowe korytarze, starał się odrzucić od siebie myśli o tym, co czeka go już za kilkadziesiąt minut. Nie mógł jednak uniknąć przyjęcia, jakie jego matka, Księżna Mevgraela Jaaranoh, wyprawiała z okazji ich przybycia na dwór w Erji-Nubba. Był już na dziesiątkach, jeśli nie setkach podobnych uroczystości i kolejna stanowiła tylko zbędne zajmowanie czasu. Gdy dla dworzan i samej Księżnej, byle powód był dobry do organizowania wyprawnych uczt, mogło to spowszednieć osobom takim jak Ymgrael. Nie miał zamiaru jednak zawieść matki. Próbował już przed laty i nigdy nie kończyło się to dobrze. Paradoksalnie więcej spokoju będzie miał idąc na ucztę, niż kryjąc się po kątach i później walcząc słownie z Mevgraelą i innymi.
Wchodząc do swej komnaty i szukając uroczystego stroju, w jakim miał obowiązek pojawić się na przyjęciu, Ymgrael zmusił się by ponownie myśleć o problemie Pygraeli.
Salmarny, twory Wichrowego Snu – bożka, którego prawdziwe imię brzmiało Faonoes – same w sobie były w zasadzie nieszkodliwe. Do dziś nie było wiadomo, czym Wichrowy Sen kierował się, tworząc te eteryczne, związane z Fantasmagorią istoty, których jedynym fizycznym przejawem było coś na kształt kamienia szlachetnego, umieszczonego wewnątrz kamiennych brył i skał. Rdzenie te, bo tak zwykło się nazywać fizyczny przejaw istnienia salmarnów, stanowiły wyjątkowo rzadkie znaleziska, głównie właśnie z uwagi na ich skryte ulokowanie. Stworzenia te mogły swobodnie przenikać do snów wszystkiego co śniło w pewnej odległości od rdzenia. Co prawda zdarzały się salmarny, które wywierały niekorzystny wpływ na gospodarza, w umyśle którego akurat przebywały, należały jednak do wyjątków. Zwykle twory Wichrowego Snu wręcz działały kojąco, wspomagając lecznice właściwości snu, a samym marom nadając bardziej pozytywny wydźwięk. Choć nie były inteligentne, a przez możliwość swobodnego podróżowania od jednej do drugiej istoty, nie gościły długo u jednego gospodarza, występowanie salmarna na jakimś obszarze było przeważnie pożądane. Wolność tych istot znikała jednak gwałtownie, gdy tylko odszukano ich rdzenie. Jak tylko wydobywano je ze skał, salmarn zostawał związany z umysłem tego jednego stworzenia, które miało fizyczny kontakt z kamieniem szlachetnym. Lub kilku, jeżeli to kilka bytów dotykało rdzenia w tej samej chwili.
Istota, z którą Ymgrael miał kontakt wewnątrz umysły Pygraeli, była kiedyś salmarnem, jak sama przyznała. Teoretycznie więc powinny obowiązywać ją te same fizyczne ograniczenia, co również wyjawiła Ymgraelowi, wypowiadając swoją prośbę. To dawało akolicie możliwość działania. Zgodnie czy nie z oczekiwaniami Fonsa - bo tak mężczyzna nazwał istotę dla ułatwienia komunikacji - było już kwestią do ustalenia w miarę rozwoju wydarzeń.
Wygładzając ostatnie nierówności na oficjalnym stroju dworskim i poprawiając leżące na głowie tudu, nadające mu nieco komiczny wygląd, do którego jednak zdążył już lata temu przywyknąć, Ymgrael patrzył w złocone lustro. Z satysfakcją przyznał przed sobą samym, że broda, jaką zapuścił przez ostatnie miesiące, skutecznie burzy porządek odzieży. Było to zaprzeczeniem dworskiej etykiety, ale tego jednego akurat nikt mu nie mógł zabronić, skoro – mimo pochodzenia – nie mieszkał obecnie w Erji. Pukanie do drzwi oderwało go od swojego odbicia.
– Proszę! - zawołał.
– Gotowy na wyżerkę? - farbowane, falowane włosy Nerany wychyliły się przez drzwi, wraz jej głową.
– Miałaś na myśli skubanie tych mikro-porcyjek? To tak – uśmiechnął się do niej Ymgrael.
– Mikro-porcyjek?! Mówiono mi... - zaczęła z nagłym żalem w głosie.
– Spokojnie, żartuję – Ymgrael zaśmiał się. - Najesz się za wszystkie czasy, tego bądź pewna.
– Noooo – spojrzała na niego przeciągle, unosząc brwi. - To czego jeszcze stoisz przed tym lustrem? Chodźmy!
Ymgrael pokręcił głową z udawaną rezygnacją i wyszedł wraz z przyjaciółką z komnaty. Na ironię zakrawał fakt, że zaraz po tym sama wyczarowała skądś małe lusterko i zaczęła po drodze poprawiać i tak dobrze leżące części garderoby, kierując się przy tym najwyraźniej podpowiedziami jej lustrzanego odbicia. Ymgrael nie miał nic przeciwko. Nie miał ochoty na przekomarzanie z Neraną, gdyż to Pygraela za bardzo zaprzątała mu teraz głowę. A raczej prośba Fonsa, w zamian za którą obiecał oszczędzić księżniczkę.
Jakkolwiek nie byłby zmieniony na skutek ponownego spotkania ze swym stwórcą, dawny salmarn wciąż posiadał swój rdzeń, będący jedynym jego fizycznym łącznikiem ze światem materialnym, a tym samym zapewniający mu istnienie. Rdzeń, który zrządzeniem długiego ciągu wydarzeń, początek mających miejsce całe lata temu, znalazł się w pewnym momencie na dworze w Erji-Nubba. Fons nie wiedział, a przynajmniej twierdził, że nie wie, kto związał go z umysłem Pygraeli. Wiedział jednak, że ten, kto to zrobił, zdawał sobie sprawę z inteligencji istoty, której rdzeń posiadał. Wskazywało na to choćby jedno proste, ale jakże okrutne zdanie, jakie Fons usłyszał zanim uwiązł w jaźni księżniczki:
Niech cierpi, niech się boi, a w końcu niech zginie.
Ymgrael odruchowo zacisnął mocniej pięści. Ktokolwiek to był, musiał wyjątkowo nienawidzić Pygraeli. I z pewnością przebywał na dworze Erji-Nubba, skoro miał dostęp do części ciała księżniczki, przy pomocy których związał z nią Fonsa. Na szczęście niemal na pewno chodziło tu o włosy, lub coś podobnego. Nie zmieniało to jednak ogólnego wydźwięku. Chcąc zachować w tajemnicy swój kruchy pakt z Fonsem i samemu uwolnić Pygraelę spod jego wpływu, Ymgrael musiał w najbliższych dniach wyruszyć na poszukiwanie rdzenia. To na szczęście miało być łatwiejsze, niż mogłoby się wydawać. Dawny salmarn zapewnił akolitę, że gdy ten zbliży się wystarczająco do rdzenia, istota wyczuje jego obecność dzięki piętnu, jakie zostawił w umyśle Ymgraela, gdy razem przebywali wewnątrz jaźni Pygraeli. To samo piętno miało też Fonsowi umożliwić jednostronny kontakt mentalny z Fantasmagorykiem, dzięki czemu ten miał wiedzieć, że jest blisko celu, lub się od niego oddala. Co prawda dworzan, mających przed wystąpieniem problemów Pygraeli dostęp do księżniczki, było bardzo wielu, ta sprytna sztuczka mogła jednak zdecydowanie ułatwić poszukiwania.
– To chyba gdzieś tutaj – powiedziała Nerana, gdy do ich uszu dobiegł gwar wielu rozmów.
– Tak, sala bankietowa jest zaraz za tymi... - Ymgrael zamarł, wskazując dłonią na szerokie, niedomknięte wrota, prowadzące do pomieszczenia, z którego dobiegał hałas.
Nieprzyjemny, lekki ból głowy jaki nagle poczuł zdumiał go tak bardzo, że nie był w stanie ukryć zdziwienia przed Neraną. Dziewczyna na szczęście bardziej była skupiona na głosach jakie do nich docierały, niż na Ymgraelu, uniosła więc tylko brew, gdy ten znieruchomiał. Zaraz po tym wzruszyła nieznacznie ramionami. Nie ból głowy jednak najbardziej zdumiał Ymgraela, lecz to, co nastąpiło niemal od razu po nim.
– Szybko ci poszło, robalu. Nawet nie zdążyłem się znudzić naszą umową! - Akolita usłyszał w swej głowie nieprzyjemny śmiech Fonsa.
Idąc wolno za Neraną, usiłował zmusić się do odpowiedzi istocie, choć wiedział, że to niemożliwe. Zamiast tego skupił się na tym co to oznacza. Sprawca jest pośród gości na tym przyjęciu, pomyślał Ymgrael.
Przyjęcie?! Uwielbiam przyjęcia! U południowców zawsze na nich ktoś ginie! - rozradował się salmarn.
Ymgrael zagryzł wargę, zdając sobie sprawę, że Fons najwyraźniej słyszy jego wewnętrzny dialog. Z całej siły zmusił się, by myśleć o ich współpracy pozytywnie. Było bardzo ważne, by istota nie wyczuła, że nie jest do tego paktu całkowicie przekonany – przynajmniej w tej formie, jaką miał oficjalnie. Opanowując drżenie ręki, popchnął skrzydło drzwi, wpuszczając do środka Neranę, a potem samemu wchodząc do pełnej od gości sali bankietowej.
[...]


PS: Witajcie, mam dodatkową, słodko-gorzką (zależnie dla kogo) informację odnośnie konkursu, który niedawno odbywał się na moim blogu. Niestety, jedna ze zwycięskich osób nie odpowiedziała na maila, w którym informowałem ją o wygranej i prosiłem o adres, na który mogę wysłać egzemplarz książki. Gwoli ścisłości, zgodnie z regulaminem konkursu było na to 48 godzin (w chwili, gdy to piszę, mija już 71-sza godzina i wciąż nie otrzymałem odpowiedzi, mimo wysłania również powtórnej wiadomości pod koniec regulaminowego czasu oczekiwania). W związku z powyższym zmuszony jestem unieważnić tę wygraną (pozwolę sobie nie pisać publicznie o którą z Pań chodzi) i przeznaczony dla niej egzemplarz wręczyć  jednej z pozostałych osób, biorących udział w konkursie. 
Jeżeli ktoś z Was oglądał to nieszczęsne, czteroczęściowe nagranie z losowania, być może zwrócił uwagę, że na samym końcu córka niosła jeszcze jeden los. Ponieważ pamiętam dokładnie do kogo należał, uznałem, że najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji będzie przyznanie tej wygranej właśnie osobie, której nick widniał na owym skrawku papieru. A tą osobą jest:

Rina

Mając nadzieję, ze historia się nie powtórzy, gratuluję tej - bądź co bądź - niespodziewanej wygranej i biorę się za pisanie maila dla czwartej/trzeciej zwyciężczyni. :)
Do przeczytania! ;)

4 komentarze:

  1. Ojej, dziękuję! Co za przemiła wiadomość z samego rana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytam fantasy, ale ten jedyny rozdział jaki przeczytałem zaintrygował mnie na tyle, że poszukam początku i dowiem się dlaczego to coś zamieszkało w głowie księżniczki, a potem, nie wiem jeszcze dlaczego, wskoczyło w umysł Mistrza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele książek fantasy (niekoniecznie tej "magicznej", bo i sci-fi podpada pod tę kategorię) jest naprawdę ciekawych i - co bardzo ważne - dojrzałych. :) Jakbyś chciał spróbować przygody z tym gatunkiem, a nie wiesz od czego warto zacząć, żeby się nie zrazić, napisz na mojego prywatnego maila (nie żebym miał jakąś wyjątkowo obszerną wiedzę w tym temacie, ale trochę czytałem). Coś na pewno wybierzemy. ;)

      Bardzo mi miło, że spodobał Ci się ten początek rozdziału. Tym bardziej, że nie czytasz fantasy, a "Fantasmagoria" jest dosyć mocno nasiąknięta elementami nadnaturalnymi. :)

      Usuń