[...]
Magiczna
bariera, której istnienie podtrzymywała wola Hamala Kahyssa,
rozbłyskiwała szkarłatem silniej za każdym razem, gdy uderzał w
nią kolejny z głazów wyrwanych ziemi. Ataki ma`ghula, zdecydowanie
przybierały na sile w miarę zbliżania się do wzgórza, na którym
wieki temu miał miejsce rytuał Letiferii, zaś obecnie – gdy
Nerana, Ymgrael i Kahyss dojechali już swym powozem do centralnego
punktu Doliny Śmierci – spaczona istota osiągnęła apogeum
swoich umiejętności, czerpiąc moc z rozchodzącej się ze wzgórza
aury. Ma`ghul, zwykle zdolny do przejawów użycia magii o najwyżej
średniej sile, tutaj stawał się niebezpiecznym przeciwnikiem.
Ymgrael zastanawiał się, dlaczego Kahyss nie powstrzymał potwora
wcześniej, gdy było to znacznie łatwiejsze. Może
miał nadzieję, że ma`ghul odpuści?
Stojąc na zewnątrz powozu,
mogli w końcu przyjrzeć się napastnikowi. Szara, wysuszona i
spękana skóra otulająca groteskowo zniekształcony szkielet
humanoida o przygarbionej posturze, kontrastowała z gorejącymi
czerwienią oczami, które jaśniały za każdym razem, gdy ma`ghul
korzystał z magii. Nie oczy jednak były najstraszniejsze w jego
twarzy, lecz brak jej połowy. Żuchwa istoty oderwała się od
reszty najpewniej lata temu, ukazując co najmniej nieapetyczny widok
zwisającego, przyciętego krzywo jęzora – najwyraźniej autorstwa
samego właściciela – i kilku pozostałych zębów. Bariera magii
Kahyssa, oraz osobista Ymgraela nie były całkowicie
nieprzepuszczalne, dlatego wszyscy troje mogli z łatwością wyczuć
odór, jaki niósł się od ma`ghula. Woń rozkładu, wymieszana ze
specyficznym zapachem związanym nierozerwalnie z tworami Letiferii.
Istota raz za razem wyrywała z
ziemi skały – od kamieni wielkości pięści, po głazy
dorównujące rozmiarom powozu – i ciskała nimi w barierę z
niepowstrzymaną furią. Bliskość aury wzgórza wzmacniała
ma`ghula na tyle, że do fizycznych pocisków był w stanie dokładać
również ataki całkowicie magiczne.
Kahyss bez większego problemu
blokował wszystkie próby wyrządzenia krzywdy jemu i akolitom. W
pewnym momencie, jakby od niechcenia machnął ręką, wysyłając
poza barierę uderzenie magiczne, z łatwością dosięgające
ma`ghula. Odepchnięta magią istota wydała bulgoczący dźwięk.
Kahyss podtrzymał swoją magię wokół nieumarłego, otulając go w
prześwitującym, czerwonym kokonie, drugą ręką kierując moc na
szarą plątaninę spaczonej trawy pod nim. Ziemia rozwarła się z
ogłuszającym hukiem, a wstrząs temu towarzyszący odczuwalny był
w promieniu kilku kilometrów, Ymgraela i Neranę wytrącając na
chwilę z równowagi. Mistrz Kolektywu – zupełnie jakby robił to
nie pierwszy raz – wrzucił ma`ghula do powstałej w glebie wyrwy,
głębokiej na kilkadziesiąt metrów. Po wszystkim, oddzielona magią
ziemia zasklepiła się grzebiąc ma`ghula.
– Ze dwie godziny zajmie mu
wydostanie się – Kahyss powiedział z lekkim znużeniem w głosie.
- Postarajmy się zdążyć w tym czasie, nie chcę go dręczyć
więcej niż to konieczne.
Nerana spoglądała na miejsce,
gdzie zniknęła istota. Była blada na twarzy, wyraźnie walcząc z
emocjami. Ymgrael nie znał jej od tej strony. Zawsze sądził, że
jego przyjaciółka jest z tych, co niczego się nie boją, a jeżeli
już, to „dają temu po pysku”, jak to kiedyś skwitowała sama
Nerana. Lęk przed istotami związanymi ze śmiercią musiał być w
niej głęboko zakorzeniony.
– Powiecie mi w końcu co to
dokładnie było? - zapytała spokojnie, nie odrywając wzroku od
tymczasowego grobu ich niedawnego prześladowcy.
Kahyss spojrzał wymownie na
Ymgraela. Chciał by to akolita odpowiedział na to pytanie, przy
okazji sprawdzając jego wiedzę. Ruszając w kierunku znajdującej
się niewiele dalej kamiennej wieży, będącej celem ich podróży,
Ymgrael szukał w pamięci wszystkiego co wiedział o istocie, która
ich zaatakowała.
– Ghule, Nerano, to dotknięci
Letiferią Ludzie, lub inne rozumne gatunki. Są to spaczone istoty,
które przeżywają po wieczność nędzne życie, przywiązane do
miejsca lub bytów, z którymi kontakt przemienił je w to, czym są
obecnie. Odarte z wyższych emocji i zachowujące zaledwie
podstawowe przejawy inteligencji, zawieszone są między życiem i
śmiercią, nie czerpiąc żadnych przyjemności z doczesności i
nie mając żadnych perspektyw na ukojenie w opuszczeniu tego
świata. Bo tak jak wszystkich nieumarłych, ich też można zabić
jedynie magią. Bardzo potężną magią, będącą poza zasięgiem
większości mieszkańców Nubedunu – Ymgrael tłumaczył, czując
współczucie wobec istot, które opisywał.
Akolita wiedział, że dawno temu
ghule były takie, jak każdy śmiertelnik – zdobywały wiedzę,
miały rodziny, przyjaciół, rozwijały się duchowo i materialnie.
Choć czuł odrazę do Letiferii, nie potrafił zmusić się by czuć
ją także do ghuli. Nie, odkąd wiedział jak łatwo stać się
jednym z nich i co dla nich oznacza zawieszenie w nie-śmierci.
– Zapomniałeś dodać, że ghule
dzielą się na kilka typów. Ten konkretny to ma`ghul, czyli ghul,
który przed przeobrażeniem był magiem i po spaczeniu Letiferią
zachował przynajmniej część zdolności magicznych. Poza tym
wszystko się zgadza. - Kahyss pochwalił Ymgraela.
Nerana miała kamienną minę.
Widać było, że myśli nad tym, co usłyszała.
– I ten ma`ghul powstał wtedy,
gdy przeprowadzono tu ten rytuał? Czy to Nemero, co chciał
wskrzesić swoje dzieci? - zapytała.
– Nie. - Kahyss pokręcił głową,
zatrzymując się kilka metrów od wrót wieży. - To jeden z magów,
którzy później badali to miejsce. Zbyt długo tu przebywał,
poddając się aurze Letiferii. To samo mogłoby spotkać i nas,
gdybyśmy spędzili tu kilka dni.
Ymgrael wiedział, że jego twarz
przybrała niecodzienny wyraz, choć doskonale zdawał sobie sprawę
z tego, w jaki sposób można było stać się ghulem. Nerana, dla
której było to nowością, wyglądała na jeszcze bardziej
przerażoną.
– Chodźcie do środka –
zachęcił ich Kahyss, wskazując otwartą dłonią na wejście do
kamiennej budowli. - Nemero z pewnością nie może się nas
doczekać.
[...]
I co dalej? Już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńDalej - mam nadzieję - będzie tylko lepiej. ;) Nie spoilerując mogę powiedzieć jedynie, że reszta rozdziału będzie mocno "magiczna". :)
UsuńLepiej chyba się nie da!
UsuńZawsze się da, daleko jeszcze tu do poziomu mistrzów pióra. ;) Niemniej bardzo dziękuję. Zawsze miło czytać, że komuś się podoba to, co piszę. :)
UsuńA gdybyś mogła coś zmienić, to co by to było?
"Mistrzowie pióra" są od Ciebie słabsi. Takie mam zdanie :)
UsuńJak miło, jeszcze raz dziękuję. :)
UsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń