Freski, wykonane z użyciem
nowoczesnej technologii holograficznej i magicznych iluzji,
przedstawiały najróżniejsze sceny: od prezentacji sylwetek
pojedynczych postaci, po sceny batalistyczne. Wszystkie one miały
jednak wspólny mianownik – dotyczyły historii Królestwa Ludzi i
nawiązywały do przeszłości w wybiórczy sposób. Pomijanie
pewnych wydarzeń podczas utrwalania dziejów w ten czy inny sposób
nie było niczym dziwnym. Wszak Królestwo istniało od niepamiętnych
czasów. Aula Uniwersytetu Fantasmagorii była wprawdzie wyjątkowo
obszernym pomieszczeniem, jednak i ona miała swoje fizyczne
ograniczenia, które zdawały się być wykorzystane co do
centymetra. Gdyby tylko było to możliwe, umieszczenie kolejnego
zdobienia w tej – dla niektórych pięknej, a dla innych kiczowatej
– sali, spowodowałoby jej pęknięcie, eksplozję, czy inny
spektakularny sposób wyrażenia słów „brak umiaru”. Aula była
jednak wciąż tylko pomieszczeniem w budynku, a te zwykle nie
reagowały w ten sposób. W ogóle nie reagowały...
Takie właśnie oderwane od
kontekstu myśli, wypełniały umysł Ymgraela gdy rozglądał się
po otoczeniu czekając, aż tłum akolitów, Mistrzów i ważnych
osobistości spoza Kolektywu zajmie miejsca. Przesadnie zdobiona
aula, zbudowana na planie okręgu, była jednak bardzo pojemna,
dlatego napływ gapiów trwał w najlepsze już od kilku dłuższych
chwil. Szybkie spojrzenie w stronę podestu umieszczonego pod ścianą,
naprzeciw wejścia głównego, upewniło Ymgraela, że nie tylko on w
napięciu wyczekuje na zajęcie wszystkich miejsc. Siedzący pośród
niewielkiego gremium Mistrzów Kolektywu Antoni Bader, dumnie
prezentował się w okazałej szacie Fantasmagoryków, taksując
wzrokiem przybyłych. Ten korpulentny, starzejący się mężczyzna
jak zawsze zachowywał pełną powagę i profesjonalizm, czego nie
można było powiedzieć o kilku jego towarzyszach zajmujących
miejsca na podeście. Tylko Bader nie prowadził żadnych rozmów,
skupiając się na tym co ma zaraz nastąpić. Gdy tylko spostrzegł,
że ostatni z przybyłych zajęli miejsca na otaczających środek
auli, kilkunastu rzędach ław - tym samym zasłaniając swoimi
ciałami wszechobecne na ścianach freski i dając nieco odpoczynku
oczom od tej pstrokacizny – wstał ze swojego fotela, nieco
niezgrabnie poprawiając na sobie szatę.
– Proszę o ciszę! - zawołał, a
nie widząc efektu, użył magii by być lepiej słyszalnym i
ponowił polecenie.
Ymgraela, jak zawsze w takich
sytuacjach, uderzyło przywiązanie Fantasmagoryków do magii w
momentach, kiedy skutecznie można by ją zastąpić osiągnięciami
technicznymi. Aula, jak chyba każde tego typu pomieszczenie w
Królestwie, posiadała dobrej jakości system nagłaśniający. Mimo
to Bader wolał użyć magii, niż mówić do mikrofonu. Poniekąd
praktyczne, ale i nieco efekciarskie, gdy weźmie się pod uwagę, że
na sali znajdowały się także osoby spoza Kolektywu. W przypadku
Badera było to jednak raczej przyzwyczajenie, niż chęć
zaimponowania komukolwiek.
– W imieniu Kolektywu witam
wszystkich zebranych z okazji dzisiejszej indagacji! - powiedział,
gdy tylko ucichły rozmowy.
Cały Bader, pomyślał Ymgrael,
powstrzymując się od przewrócenia oczami. Prościej by było,
jakby wprost nazwał to przesłuchaniem, ale przecież musi zachować
oficjalny styl.
– Niestety, Najwyższy
Fantasmagoryk nie będzie obecny, dlatego to na mnie spoczął
obowiązek poprowadzenia tego spotkania. Niechaj zwycięży
Świadomość! - kontynuował Bader.
– Niechaj zwycięży! - uroczysta
odpowiedź dobiegła z ust zgromadzonych.
– Celem indagacji będzie
ustalenie zasadności użytej metody oraz nieznanych dotychczas
faktów w zamknięciu dzisiejszego poranka projektu chłopa Boba ze
wsi Bezdrzewy przez akolitę Ymgraela Jaaranoha. Dla zachowania
porządku merytorycznego oraz dla przybliżenia tematu osobom
niewtajemniczonym w dotychczasowe działania konsylium projektu,
jako jego przewodniczący, przytoczę teraz najważniejsze fakty –
rzekł Antoni Bader, przenosząc wzrok na niewielkie urządzenie
elektroniczne, na ekranie którego wyświetlały się uporządkowane
dane. Zrobił to odruchowo, najlepiej ze wszystkich wiedział o
wszystkim, co Kolektyw zgromadził na temat projektu Boba z
Bezdrzew.
Przez kilka kolejnych minut
przemawiał wyłącznie Bader. O tym, jak przed dwoma laty Kolektyw
otrzymał informację o śpiączce Boba. O tym, jak przez ten okres
badano jego przypadek, podejmując kilkukrotnie próby rozwiązania
problemu z zapewnieniem, że Fantasmagorycy dokładali wszelkich
starań by takowe osiągnąć. A po położeniu nacisku na „uzyskaniu
bezprecedensowych danych badawczych, mimo braku progresu w dążeniu do zamknięcia projektu”, także o tym, co stało się tego dnia.
Ymgrael, po części z dumą, ale
i z nieprzyjemnym dreszczem na karku, słuchał o tym, czego dokonał.
Wiedział, że zrobił dobrze i zapewne każda z obecnych w auli
osób, pomijając elementy pokroju Lima, uważała tak samo. Niemniej
sposób w jaki to osiągnął był równie „bezprecedensowy”, co
te dane, które rzekomo pozyskano.
Dupa, a nie bezprecedensowy!
Po prostu nikt się nie chwali jak zrobi w cudzym śnie krwawą
jatkę, bo zaraz by stanął przed komisją!
Akolita uśmiechnął się do
swoich myśli, wiedząc doskonale, że nie jest jedynym stosującym
takie metody, choć na pewno jedną z bardzo nielicznych osób
robiących to publicznie. Niestety, nie zmieniało to faktu, że jego
– tak samo jak każdego w Kolektywie – obowiązywały reguły,
według których mogli wykonywać to co robili. Miał tylko nadzieję,
że wykonanie zadania, jakim było uratowanie Boba, usprawiedliwi
jego czyny. W przeciwnym razie...
– … akolito
Yaaranoh! - z zamyśleń wyrwał go głos Badera, najwyraźniej
wołającego go co najmniej drugi raz.
– Tak, Mistrzu Bader? - rzekł
wstając i czując na sobie wzrok kilku tysięcy par oczu.
– Prosiłem, abyś przedstawił
swoją wersję dzisiejszych wydarzeń z odniesieniem do kontekstu
oraz wcześniejszych przygotowań.
– To hańba! Dziedzic nawet nie
słucha, co się do niego... - zaprotestował Lim, siedzący kilka
krzeseł od Badera.
– Proszę czekać na swoją kolej,
Mistrzu Limie! – przerwał mu z upomnieniem przewodniczący
konsylium oraz komisji.
Pod gęstą brodą Ymgraela
sformował się ledwie zauważalny uśmiech tryumfu, skierowany do
Lima. Na więcej nie mógł sobie pozwolić ze względu na jego
wyższą pozycję w hierarchii, jak i na oficjalny charakter
okoliczności w jakich się znaleźli. Akolita wziął więc głębszy
oddech i z uniesioną głową, spojrzał w czujne oczy Badera.
[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz